piątek, 3 listopada 2017

Mikołaj Janeczko – Granuloma (Harsh Noise – 2017)

Skład:
Mikołaj Janeczko - syntezatory (1, 2, 3, 5), gitara elektryczna (4, 6), taśmy (5)
Julia Wołongiewicz - oprawa graficzna

Od założenia bloga, minęły 2 miesiące, a ja już dostaję propozycje recenzji płyt! Dziękuję Wam bardzo, że jesteście moi mili. Parę dni temu napisała do mnie Julia, bym zrecenzował ten album. Bez skrupułów to zrobiłem! Jednak nie spodziewałem się, że będzie to dla mnie aż takie wyzwanie. „Granuloma” to dla mnie bardzo ciężki orzech do zgryzienia. Płyta przedstawia nurt muzyki nowej, którego gatunku nawet nie umiem zidentyfikować… Gdyby nie opis tej płyty nie wiedziałbym co to za gatunek muzyczny. Fanem takowej muzyki nie jestem, ale duże wrażenie robi to, że mój imiennik potrafił wyczyniać coś takiego. Ciężka muzyka instrumentalna, ale z utworu na utwór coraz bardziej mi się to zaczynało podobać. Wpierw ciężki szum w utworze Piasek do akcji zimowej, który mnie szczerze odrzucił jeśli chodzi o dalsze słuchanie, ale już Olbrzym z blachy bardzo mi przypadł do gustu. Ciekawe użycie syntezatorów w stylu nurtu vaporwave, a także takie typowego Noise’owego szumu, którego nazwać inaczej nie potrafię. Można się bardzo wczuć w ten album i wyobrazić sobie, jak tytułowy Olbrzym z blachy powstaje, robi dewastacje, niszczy wszystko dookoła. Niespodziewane przejścia, ciężka muzyka, ale mimo wszystko słyszę jej przekaz. Podczas słuchania, działa ludzka wyobraźnia, a także emocje. Nie jest to może muzyka która nadaje się do słuchania podczas jazdy samochodem na autostradzie (AC/DC, Motorhead czy Black Sabbath), ale jest tutaj rytm, są tu uczucia. Wszystko ma swoje miejsce. Bezapelacyjnie dziękuję droga Julio za podesłanie mi tego albumu. Zapoznałem się z muzyką, z którą nie mam do czynienia na co dzień, a jest ona bardzo ciekawa. Kompozycja odpowiednia dla fanów takich zespołów jak The Doors czy Pink Floyd. Psychodeliczny hałas, magiczne umiejętności posługiwania się instrumentami, a także emocje które emanują z każdego utworu. Jeśli ktoś zachwyca się muzyką, a nie tylko jej słucha - ten album jest dla Ciebie!

Ocena końcowa:
4/5

Następną recenzją będzie:
Bedoes – Aby  Śmierć Miała Znaczenie


2 komentarze:

  1. Nie znam się na muzyce i rzadko słucham, ale recenzja bardzo ciekawa :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Great post dear!You have amazing blog.
    Do you want we to follow each other? Let me know <3

    Visit me,Coccinella

    OdpowiedzUsuń