Skład:
Chupa – Wokal
Kris – Gitara
Dan – Bas, sample
Antek – Perkusja
Gościnnie:
Ola Wysocka (Milczenie Owiec, Rocket
Shots) – Wokal w „Nadejdzie taki dzień”
Przemysław „Hans” Frencel (52
Dębiec, Luxtorpeda) – Wokal w „Helios”
Konrad „Konex” Szadkowski (Lola Lynch,
Giorgio Barmani) – G. Akustyczna w „Wychodzę”,
„Karą będzie lęk” i „W nieznane”
Nadia
Szymańska – Chórki w „Karą będzie lęk”
Wiktor „Klemens” Klemensiewicz –
Dejmba w „Bez szans”, „Głos” i „Karą będzie lęk”
Chupa.
Chłopak którego znam osobiście, jak i z zespołu NoNe czy popularnego Talent
Show. Swego czasu zauważyłem na fb, że odszedł od NoNe i zaczął solową karierę.
W sklepie, którego skrót brzmi MM, znalazłem płytę za 5 złotych, więc
powiedziałem „czemu nie?”. Spodziewałem się tutaj jakiegoś mocnego grania i z
jednej strony mogę powiedzieć, że się zdziwiłem a z drugiej nie… Już w
pierwszym kawałku słychać inspiracje zespołem KoRn, elektroniczne dodatki
gitarowe, zwrotki śpiewające, refren zaśpiewany dość mocno… styl typowo
KoRnowy. Utwór nosi tytuł „W Masce”.
Chupa śpiewa tutaj o czymś, co człowiek ma podświadomie w sobie, co w sobie
ukrywa, coś czego byśmy się po nim nie spodziewali.
Drugim utworem na płycie
jest utwór „Nadejdzie taki dzień” z
gościem - Olą Wysocką z Milczenia Owiec czy Rocket Shots. Opowieść o wrogach
Chupy oraz nienawiści do nich. Ola nie pokazuje tutaj swoich 100% możliwości,
bo występuje praktycznie tylko w chórkach. W niektórych momentach pokazuje
swoją moc wokalu, ale to nie jest jeszcze to, co możemy usłyszeć na płytach
wyżej wymienionych zespołów lub ich koncertach. Chupa zaś używa tutaj dużo rapu
i, szczerze mówiąc, wychodzi mu to. Nie jestem wielkim fanem rapcore’u, ale
tutaj naprawdę wyszło, jak najbardziej na plus.
Jak widać Chupa zżył się bardzo
ze swoim dawnym zespołem NoNe i pokazuje to w utworze „Głos”. Początek riffu brzmi niemal identycznie jak „Burning Land”. Mimo to nie poprawia to
mojej oceny utworu bo właśnie intro tego kawałka jest najmocniejszym fragmentem
tego utworu… Wokal Bartosza nie porywa mnie zbytnio bo brzmi jak typowy przebój
radiowy. Tekst tak samo „Jeśli mam być
tylko głosem będę nikim”, serio? Nie porywa mnie to.
Za to kawałek „Litera O” przemówił do mnie od samego
początku. Ten riff, wokal, zdenerwowanie… po prostu takie coś uwielbiam! Jakby
cała płyta była nagrana w tym stylu i z podobnymi riffami, oceną końcową byłoby
10, a nawet 11! Tekst może momentami wydaje się kiczowaty, ale to nie
przeszkadza w odsłuchu końcowym. Po najgorszym przyszedł czas na najlepsze, oby
więcej takich kompozycji Bartku!
Chupa pokazuje, że naprawdę potrafi śpiewać,
nie w stylu przebojów radiowych, ale w stylu dobrego hard rocka. W „Nie mówię nie” tekst mówi o tym, by
doceniać drobne rzeczy, cieszyć się życiem i nie zamartwiać się przeszłością.
Nie ma co wiele o tym kawałku mówić, miło się słucha.
Znów mi się wydaje, że
wokalista jest bardzo związany z NoNe… utwór „Wychodzę” instrumentalnie brzmi
jakbym słuchał zbicia niektórych kawałków NoNe z koncertu „My Only Heart of Lion”… Kawałek oderwany zupełnie od całości i
również brzmi typowo „radiowo”, brak tej mocy co w „Literze O” czy „Nie mówię nie”.
Kolejny kawałek na minus. Przyszła kolej na następnego gościa, utwór 7 na
płycie ma tytuł „Helios” i występuje
tu wokalista zespołów 52 Dębiec i Luxtorpedy czy wielu znanym Przemysław „Hans”
Frencel. Panowie pokazywali wiele razy, że ich połączenie potrafi stworzyć coś
naprawdę pięknego – mowa tutaj o utworach „Rise
Up!” czy „Bezsenność” zespołu 52
Dębiec. Jest moc, jest dobry wokal, jest DOBRY TEKST!!! Całość równie świetna.
Jakby wciąż była moda na wypuszczanie singli na CD a nie na YouTube to na
singlu do „Roxxx” mogły by się
znaleźć tylko „Litera O”, „Nie mówię nie” oraz właśnie „Helios” z Hansem. Wspaniała robota!
W
kolejnej kompozycji pod tytułem „Bez
szans” mamy bardzo interesujące intro na syntezatorze, wokal Chupy tak samo
zmodyfikowany jakby syntezatorem. Wyszło jak dla mnie świetnie, powolny ciężki
riff w refrenie, zaś wokal trochę słabiej. Nie ma co tu dużo mówić,
nienajgorszy-nienajlepszy utwór czyli tzw. Średniak.
Teraz lecimy z chyba
najbardziej klimatycznym kawałkiem „Jestem
wrogiem”… kawałek, jak myślę, jest hołdem dla Sweet Noise - typowy
instrumental jak Sweet Noise, a wokal jakbym słuchał Glacy! Tekst opowiada o
hejterach w Internecie, jacy to oni nie są mądrzy i jak to dobrze nas nie
znają. Po prostu miazga! „Znienawidzisz”
jest kawałkiem dobrym na rockową dyskotekę jakie były organizowane dawno, dawno
temu. Dobry do potańczenia, przy riffie nóżka chodzi, ładnie odśpiewany. Tekst
trochę do całości nie pasuje ale mimo to jest bardzo dobry, nie jest bardzo
kiczowaty, przyjemnie się słucha.
No i czas na ostatni utwór podstawowy na
płycie z trzecim gościem Loop Trigger. Utwór nazywa się „Karą będzie lęk”.
Początek ma syndrom kawałka nr 6 czyli „Wychodzę”.
Jest on dość smutny, wokal czasami kojarzy mi się z Dżemem… czekaj co. Metalowa
płyta z elementami Dżemu? Coś mi tu nie gra… Ale mimo wszystko, wypadło to
całkiem znośnie.
Zostały nam dwa utworu bonusowe które nie są wymienione we
wkładce czyli „Zupełnie sam” i „W nieznane”. Zacznijmy od pierwszego „Zupełnie sam” wpada bardzo dobrze w
ucho, chce mi się przy nim machać głową, szaleć i wariować, bardzo dobry,
właśnie chciałbym, by cała płyta wyszła tak, jak ten utwór wraz z innymi zrecenzowanymi
przeze mnie pozytywnie. Zaś drugi utwór bonusowy nie wypada tak dobrze jak
pierwszy… „W nieznane” brzmi dokładnie jak Dżem, ten sam problem co w „Karą będzie lęk” a może i nawet większy,
bo gdyby coverował to Maciej Balcar a przed tytułem nie byłoby napisane Chupa
tylko Dżem to bym nawet nie pomyślał, że to jest utwór byłego wokalisty NoNe…
No ale cóż, nie możemy mieć albumów idealnych. No i to tyle tej płyty, mamy tu
lepsze („Litera O”, „Nie mówię nie” czy
„Helios”) i gorsze („Głos”, „Nadejdzie taki dzień” czy „Wychodzę”) momenty. Cały odsłuch albumy
nie jest zły, ale nie jest to płyta do której będę często wracał. Pojawi się
ona w moim odtwarzaczu parę razy w zimowe wieczory ale na pewno nie częściej.
Muzycznie nie jest źle, tekstowo trochę gorzej. Jeśli Chupa będzie pracował nad
utworami polskojęzycznymi, to naprawdę wyjdzie z tego coś dobrego. Płyta dobra,
ale fajerwerków brak. Można mieć, ale nie trzeba.
Ocena końcowa:
3/5
Następną recenzją będzie:
Ontagma - Delusion